– Nawet 100 tysięcy Polaków może stracić pracę, jeśli przygotowywany obecnie przez PiS projekt zakazujący handlu w niedzielę zostanie wprowadzony w życie – ostrzegał w sejmie Ryszard Petru, przewodniczący Nowoczesnej. – Jeśli ktoś nie chce robić zakupów w niedzielę, ale niech nie ogranicza innych ze względów ideologicznych, niech nie narzuca swoich poglądów i nie ogranicza wolności innych. Nie zgadzamy się na tworzenie Polski na wzór Jarosława Kaczyńskiego, który zakupów nie robi.
Według Petru w miastach tzw. Polski wschodniej – w Przemyślu, Rzeszowie Suwałkach, Białymstoku – powstały całe sklepy, które są przygotowane na to, by właśnie w sobotę i niedzielę Ukraińcy, Białorusini i Litwini robili zakupy. W niektórych przypadkach nawet 50 proc. obrotu tych sklepów jest realizowane w sobotę i niedzielę.
Nowoczesna uważa, że zakaz Handlu w niedzielę spowoduje, że część ludzi straci pracę, ale ustawa ta dotknie również producentów, przedsiębiorców i rolników. Petru jednoznacznie krytycznie określił też pomysłodawców projektu zakazu handlu w niedzielę. – Organizacja, która jest za pomysłem likwidującym miejsca pracy nie powinna nazywać się związkiem zawodowym – podsumował Petru.
Zdaniem poseł Pauliny Hennig-Kloski, jeśli przedstawiciele rządu i NSZZ Soolidarność uważają, że pracownicy w niedzielę zarabiają za mało to powinni wejść w rolę mediatora i wynegocjować wyższe stawki. Jeśli uważają, że kodeks pracy jest łamany to ich obowiązkiem jest ściganie tego, kto ten kodeks łamie. Poseł Hennig-Kloska zwróciła też uwagę, że to właśnie w niedzielę pracownicy wypracowują sobie dodatkową istotną dla nich część wynagrodzenia, a wprowadzone przez PiS ustawa im to zabierze.