Projekt Iustitii gwarantuje całkowitą niezależność KRS od polityków i rządu. Gwarantuje, że wszyscy sędziowie będą mieli bezpośrednie prawo głosu w wyborach na swoich przedstawicieli w KRS.
Najważniejszą kwestią, która różni dwa projekty – rządowy i stowarzyszenia Iustitia – jest to, kto wybiera sędziów do Krajowej Rady Sądownictwa. W każdym normalnym, demokratycznym kraju to sądy kontrolują partie i polityków. – W państwie PiS to partia i politycy chcą “położyć łapę” na sądach. – powiedziała w piątek K. Gasiuk-Pihowicz.
– Projekt pokazuje, że można opracować przepisy niepodważające niezawisłość sądów. Kandydatów wskazywałyby szerokie gremia. Daje to szeroką możliwość podmiotów do wyboru, jeśli chodzi o sędziów. Według projektu rządowego kandydaci będą wyłaniani przez grupę 50 posłów a to oznacza upolitycznienie KRS. – mówiła w piątek w Sejmie wicemarszałek Barbara Dolniak.
Projekt ministra Ziobry oznacza upartyjnienie KRS, ponieważ to rządząca większość, w Sejmie, wskazałaby, którzy sędziowie trafią do KRS.
– W całym demokratycznym świecie standardem jest, że organy nadzorujące sądownictwo są wybierane głównie przez sędziów. Ta zasada jest wprost sformułowana w dokumentach i zaleceniach m.in. Rady Europy. Tym wymogom wychodzi naprzeciw tylko projekt Iustitii. – oceniła K. Gasiuk-Pihowicz i dodała – Wolę mieszkać w kraju, w którym to sędzia kontroluje poczynania Ziobry niż w kraju, w którym to Ziobro będzie mógł sterować każdym sędzią i każdego prokuratorem.
Projekt Iustitii pozwala zachowanie niezależności zakłada na przykład obowiązek wysłuchania publicznego. A przypomnijmy, że na posiedzeniu sejmowej Komisji Sprawiedliwości pod przewodnictwem uniemożliwiono chociażby zadawanie pytań kandydatom do TK. Trzeba zauważyć, że obecny projekt przewiduje skrócenie kadencyjności jedynie sędziom a nie politykom zasiadającym w KRS.